Gdzies chyba w telewizji słyszałem, że ktoś znany nagrał płytę w wersji rosyjskiej, na rosyjski rynek, i sprzedał milion egzemplarzy. Bynajmniej nie był to Michael Jackson, bo nie zapamiertałem o kogo chodziło. A więc z tym piractwem w Rosji nie jest aż tak tragicznie....
Wyobrażacie sobie choćby tylko dodatkowe 100 tysięcy sprzedanych płyt Łez? Po co zaraz milion...

Pachnie komercją?
Nie oszukujmy się i nie bądzmy hipokrytami. Łzy nie grają po to, żebyśmy MY- (zarozumiała) ELYTA

- mogli się z nimi spotykac na zlotach
Nie wystarczy nawet tysiąc fanów, żeby Łzy sobie mogły pozwolić na jezdzenie kiedy chcą po Polsce na spotkania z fanami. Tu potrzeba setek tysięcy ludzi którzy przyjdą na koncert albo kupią płytę. A najlepiej gdyby tych ludzi były MILIONY.
Niekomercyjni są ci, co z gitarą spiewają przy ognisku dla znajomych.
Pozostali, w tym Łzy, są komercyjni i zalezy im na dotarciu do JAK NAJWIĘKSZEJ liczby słuchaczy, co najmniej zadowolonych, a jeszcze lepiej gdyby z tego zadowolenia wyniknęła potrzeba wydania kasy na płytę lub bilet.
Język rosyjski...komercja? ...bzmi smiesznie, lub kiczowato? Za dużo by tu wyjaśniać, ale jeżeli ktoś ma wątpliwości to niech poszpera w ambitniejszych rzeczach niż te najpowszechniejsze - czyli dostępne w sklepach płytowych. Zreszta niektore sklepy, chciaż niewiele ich, oferują także mniej popularną muzykę. Można popytać o płyty Biczewskiej albo choćby o Wysockiego, koniecznie właśnie po rosyjsku. Muzyka nie kończy się ani na językach zachodnich, ani na muzyce popowej, rockowej, gotyckiej czy techno.