
dla mnie milosc to takie uczucie o jakim pisze Pawlikowska Jasnorzewska w moim opisie, tego nie a sie kupic na zasadzie :bede kochac, jesli dasz mi kase.
choc osoba, ktora kupuje milosc faktyczie na zasadzie kupowania moze faktycznie czuc sie kochana, choc jest to uczucie udawane. w tym momencie ta osoba czuje sie szczesliwa. i to jest jak rozmowa o bogu : lepiej kogos nie uswiadamiac ze go nie ma, nawet jesli ty tak sadzisz i masz niezbite dowody. bo po co to robic, jezeli tej osobie z tym jest dobrze? jezeli jest jej latwiej?
tylko jeszcze powstaje pytanie : ile czasu to potrwa? taka kupowana milosc? az komus sie znudzi tej osobie co daje milosc za kase, a w tym momencie rani sie strasznie to osobe, ktora myslala, ze jest kochana....
ale mace.... juz siedze cicho
