Mnie w Ani najbardziej zaskakuje sposob w jaki zachowuje sie na scenie.Nie wiem za bardzo jak to opisac.Kiedys w Spodku byl koncert na ktorym Łzy grały przed Die Toten Hosen i Offspringiem.Nie wiedziałem wtedy nic o Łzach,nie słyszałem żadnego kawałka i byłem raczej krytycznie nastawiony.Koncert sie zaczyna.Na scene wychodzi zespol,a przed mikrofonem staje jakas malutka postac i cos mowi,ale tak cicho ,ze nie wiem co.Usmiechcnalem sie probujac sobie wyobrazic jak oni chca poruszyc tym tlumem w Spodku.Łzy zaczęły grać,a ja przestałem się uśmiechać.Po prostu mnie zatkało

W kazdym jej ruchu byla jaks radosc z tego ze jest tam w Spodku i ze moze spiewac dla tych ludzi.Po prostu byla prawdziwa nie zepsuta mysleniem tylko o zysku.Do tego dochodzi ten jej nieprawdopodobny wdziek.To jest niesamowite.Muzyka rockowa w koncu a na Anie patrze jakby to byl balet.Z tym sie trzeba po prostu urodzic.O glosie nie bede tutaj pisal bo wszyscy wiecie jak brzmi
